poniedziałek, 27 stycznia 2020

GĘBY na rozruch

Ferie, ferie i... po feriach... Początki pracy po dłuższej przerwie są... trudne. Bardzo się staram, by zacząć pierwsze lekcje od czegoś nietypowego, zaskakującego, co może spodobać się mózgowi ucznia.  W tym roku postawiłam na grę... GĘBY. Najpierw mała dygresja. Zazwyczaj kupuję grę, gdy wiem, jak wykorzystać ją w szkole. Tym razem było inaczej... Byłam w księgarni po prezenty świąteczne i... zobaczyłam to intrygujące pudełko. Gra mnie zauroczyła mnie i postanowiłam ją kupić. Graliśmy z rodziną w święta, a z przyjaciółmi w sylwestra. Gra mi się spodobała... I dopiero później zaczęłam myśleć, jak wykorzystać ją na zajęciach. "Gęby" to kilkadziesiąt czarno-białych fotografii twarzy, dosyć charakterystycznych ludzi. Oczywistym jest wykorzystanie tych zdjęć do ćwiczenia opisu wyglądu albo przeżyć wewnętrznych. Można też wykorzystać do rozmowy o czasie, przemijaniu czy o tym, co mówi o nas wygląd. Pewnie jeszcze wrócę do kart, gdy będziemy rozmawiali o "Ferdydurke". Dzisiaj jednak bawiliśmy się dziś inaczej - chodziło bowiem tylko o rozgrzewkę na dobry początek. 

czwartek, 23 stycznia 2020

Odwracamy?


Zapewne wielu z Was słyszało o odwróconej lekcji, czyli sytuacji, gdy uczniowie przygotowują się do zajęć w domu, a w szkole rozwiązują zadań lub uczą się od siebie nawzajem (jeśli nie słyszeliście, to obejrzyjcie krótki film, prezentujący tę ideę - klik). Wciąż nie udało mi się poprowadzić w całości takiej lekcji, chociaż elementy tej metody wykorzystuję.
Były sytuacje, gdy robiłam odwróconą kartkówkę (uczniowie mieli podane odpowiedzi, a zadanie polegało na dopisaniu właściwych pytań). Moi uczniowie przygotowywali też sami sobie pytania do powtórkowej kapusty (więcej o metodzie tu), niedawno też grupa uczniów, która nie jechała na wycieczkę przygotowała quiz dla pozostałych uczniów (pisałam o tym tu).  To ostatnie zadanie bardzo spodobało się moim uczniom (i tym, którzy test przygotowywali, i tym, którzy go rozwiązywali). Dlatego postanowiłam z pomysłu skorzystać i w innych klasach. 

poniedziałek, 13 stycznia 2020

A może obejrzymy jakiś film?


Chyba każdy z nauczycieli usłyszał kiedyś to pytanie: a może obejrzymy jakiś film?  Niestety, wielu z nas traktuje film jako "zabijacz czasu", idealne rozwiązanie na zastępstwo albo ostatnie lekcje w semestrze (roku szkolnym?). Zdarzyło mi się kiedyś, że w czerwcu uczniowie (wtedy gimnazjaliści) przyszli na lekcję i dziękowali za to, że nie oglądaliśmy kolejnego filmu (bo tego dnia widzieli już dwa). Czy zatem nie należy sięgać po filmy w szkole? Oczywiście, że nie o to chodzi. Filmy są bowiem świetnym narzędziem edukacyjnym. Jak zatem korzystać z nich mądrze? Podobnie jak w innych działaniach edukacyjnych (a pewnie i życiowych), kluczowa jest dla mnie odpowiedź na pytanie "PO CO?" (miałam przyjemność mówić o tym w październiku w ramach Uniwersytetu w chmurze klik). Zawsze więc film ma wspierać realizację podstawy programowej, poszerzać horyzonty myślowe uczniów, stanowić przyczynek do refleksji i dyskusji. Nie wyobrażam sobie więc sytuacji, by nie omówić filmu po jego obejrzeniu. Chcę Wam dzisiaj opowiedzieć o tym, jak film jest obecny na moich lekcjach (a sposobów jest kilka).