piątek, 25 października 2019

Wokół Nobla

Od kiedy ogłoszono radosną informację o przyznaniu Oldze Tokarczuk Literackiej Nagrody Nobla, wiedziałam, że chcę zrobić zajęcia poświęcone Noblistce. A właściwie bardziej sztuce noblistki (uważam bowiem, że o ile literaturę Olgi Tokarczuk cenię bardzo, o tyle zupełnie nie rozumiem imperatywu, który każe jej wypowiadać się na tak wiele tematów społeczno-politycznych i to wypowiadać się, mówiąc najoględniej, kontrowersyjnie). Nie chciałam jednak robić tej lekcji od razu, na gorąco. Potrzebowałam trochę czasu, by ją przemyśleć, zastanowić się, jaki tekst wybrać itd. Gdy okazało się, że mam mieć zastępstwo w klasie, która jest normalnie w dwu różnych grupach (na podstawach i na rozszerzeniu z języka polskiego), a zatem na różnym etapie realizacji programu, wybór tematu lekcji był już oczywisty. 

poniedziałek, 7 października 2019

Jak rozumieć, co czytam, czyli lekcja bez fajerwerków

Od dłuższego czasu zastanawiałam się, jak pomóc uczniom kształcić umiejętność czytania ze zrozumieniem. Jak wiecie, uczę w liceum, test czytania ze zrozumieniem jest więc częścią egzaminu maturalnego, do którego przygotowuję uczniów. Oczywistym jest, że dużo różnych tekstów czytamy na zajęciach. Ale wciąż miałam pewien niedosyt. Szczęśliwie dla mnie uczestniczyłam w sierpniowej konferencji "Chcę Wam opowiedzieć o..." (o czym pisałam tutaj) i mogłam wysłuchać referatu Marioli Bochenek "Jak zachęcić a nie zniechęcić do czytania lektur". To wtedy wpadłam na pomysł lekcji, które przeprowadziłam ostatnio w klasie maturalnej i drugiej liceum (za drugim razem lekko ją zmodyfikowałam i taką wersję Wam pokażę). Mariola - dziękuję za inspirację! 

wtorek, 1 października 2019

Nie wycieram tablicy


Nie jestem pewna, czy powinnam pisać ten post. Chcę bowiem z Wami podzielić się sprawą właściwie banalnie prostą i obawiam się, że "wszyscy tak robią" i to wyważanie otwartych drzwi. Mimo wszystko, licząc na Waszą życzliwość, spróbuję. 
Wiele razy już o tym pisałam, ale powtórzę. Lubię prostotę rozwiązań i lubię wykorzystywać nadarzające się okazje. A taką okazją jest... niestarta tablica. Jeśli na którejś lekcji na tablicy powstanie notatka, to pozostawiam ją dla następnej klasy (pod warunkiem, że to klasa starsza, rzecz jasna). I notatka ta staje się naszą rozgrzewką - dopytuję uczniów np. o jaką lekturę chodzi, jaka to epoka, autor, co oznacza pojęcie itp. Dzięki temu okazjonalnie wracamy do omówionych już treści, wybijamy uczniów z rutyny (bo nagle przy omawianiu "Przedwiośnia" muszą wrócić do powieści epistolarnej lub "Króla Edypa") i wreszcie od początku przykuwają uwagę. Robię tak od jakiegoś już czasu, ale dopiero teraz (gdy uważniej przyglądam się swojemu warsztatowi) dostrzegłam potencjał tego prostego triku. Dlatego może warto nie od razu ścierać tablicę? Co myślicie?

(nie)przeciętna polonistka
Ala