A może kawka?

29.09. obchodzimy kilka świąt nietypowych. Moi licealiści przypomnieli sobie o Dniu Głośnego Czytania (trochę poświętowaliśmy), ale też o Dniu Kawy (ja dowiedziałam się dzięki prof. Romanowi Leppertowi). No i postanowiłam to wykorzystać (nie, nie zrobiłam dziś rutyny KAWUSIA, chociaż trochę korciło). Zwłaszcza, że akurat zaplanowana lekcja nie była najłatwiejsza. Mieliśmy bowiem ćwiczyć umiejętność przygotowania wypowiedzi na ustną maturę. W pierwszej części lekcji wyświetliłam uczniom zagadnienie (z tych jawnych, opublikowanych przez CKE). W ciągu 10 minut mieli przygotować swój konspekt wypowiedzi (indywidualnie, w ciszy - nawet udało im się tak pracować). 

Potem nadszedł czas na... kawę. A nawet kawy najróżniejsze. Uczniowie losowali bowiem karteczki z różnymi rodzajami kawy i w ten sposób dobrali się w pary (każdy rodzaj był na dwóch karteczkach). Tak, wiem. Banał. Ale pomyślałam sobie, że miły świąteczny akcent (niektórzy się ucieszyli, bo wylosowali ulubioną kawę) i kolejny pomysł na dzielenie w grupy. 

W parach praca przebiegała kilkuetapowo. Najpierw pierwsza osoba mówiła, a druga słuchała i notowała. Na ekranie wyświetlał się stoper, żeby mówiący, po zakończeniu wypowiedzi zapisał sobie, czas wypowiedzi (nikt nie przekroczył 2,5 minuty - to ważna informacja, dotycząca sposobu przygotowania się do wypowiedzi - o tym rozmawialiśmy na końcu). Potem notujący przekazywał informację zwrotną (to co jakiś czas ćwiczmy, bo jest to absolutnie potrzebna umiejętność - zarówno dawanie, jak i przyjmowanie IZ). Oczywiście później role się odwróciły. Na koniec podsumowaliśmy całość zajęć. Z jednej strony samo opracowanie zagadnienia, z drugiej formę pracy.

Nie wiem, jakie jest Wasze doświadczenie, ale moi uczniowie obawiają się ustnej matury. Dlatego próbuję ich oswajać z tym zagadnieniem, z taką formą egzaminu. Dziś zrobiliśmy krok we właściwą stronę. 

Celebrując Dzień Kawy, 

pozdrawiam Was serdecznie

(nie)przeciętna polonistka
Ala