Gdy tylko przeczytałam wykład noblowski Olgi Tokarczuk (niestety, nie słyszałam), wiedziałam, że powinien pojawić się na zajęciach w liceum. Tak też się stało. Rozpoczęłam od snotes ze słowami ważnymi dla tej mowy. Poprosiłam uczniów (maturzystów), by odczytali słowa i zastanowili się, co je łączy. Zadanie nie było łatwe, mimo że od wykładu do lekcji minęło kilka dni i był w mediach wielokrotnie przywoływany.
Gdy udało nam się rozwiązać zagadkę, rozdałam uczniom cytaty z wykładu. Fragmenty nie były pełne, w każdym z nich jedno słowo ukryłam pod zdrapką. Poprosiłam uczniów, by spróbowali uzupełnić teksty według swojego uznania.
Każdy cytat był wydrukowany dwukrotnie, kiedy uczniowie byli gotowi, poprosiłam, by dobrali się w pary, porównali swoje propozycje (w większości byli zgodni), a następnie odkryli (dosłownie), co naprawdę powiedziała noblistka. Kolejnym krokiem była interpretacja tych fragmentów (w parach), a następnie podzielenie się cytatem i refleksjami z całą klasą (cytaty można pobrać tutaj).
Na koniec przyszedł czas na spotkanie z dłuższym fragmentem tekstu Tokarczuk. Przygotowałam dla uczniów ostatnią (7) część wykładu. Na odwrocie zamieściłam chmurę wyrazową, którą w jednej z grup nauczycielskich udostępniła Barbara Ochmańska (klik).
Uczniowie mieli dokładnie przeczytać tekst, sformułować główny jego temat (jak na rozszerzonej maturze). Została też chwila, by porozmawiać o wypowiedzi noblistki.
Myślę, że niedługo na podstawie tego tekstu ułożę test czytania ze zrozumieniem. Dajcie znać, czy (i jak) wykorzystujecie ten tekst na lekcjach.
(nie)przeciętna polonistka
Ala
Na razie skopiuję, ale po feriach na pewno wrócę do tej propozycji. Dziękuję i równie ciekawych pomysłów życzę w następnym roku.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowa
OdpowiedzUsuń