poniedziałek, 30 grudnia 2019

O kolczykach...

Wcale się nie pomyliłam, pamiętam, że to blog belferski (edukacyjny), a jednak to będzie post o... kolczykach. Mam ich sporo, bardzo różnych. Pamiętam, jak wiele lat temu prowadziłam lekcję w drugiej klasie gimnazjum. Uczniowie pracowali w grupach, a ja "krążyłam" między ławkami. Zasadą było to, że gdy ktoś potrzebował pomocy, zgłaszał się, a ja podchodziłam. W pewnym momencie zgłasza się jeden z uczniów z pytaniem: "Czy Pani ma w kolczykach prawdziwą kawę?" Potwierdziłam, a on odwrócił się do kolegi i z satysfakcją niemal wykrzyknął: "A nie mówiłem!" Trochę mnie to wtedy rozbawiło, a trochę zastanowiło.Dwóch chłopców obserwowało moje kolczyki... 

Wiecie, jakie to lekcje?
Pomyślałam sobie, że przecież uczniowie patrzą na nas nauczycieli przez sporo czasu. Mogę więc spróbować jakoś to  wykorzystać. Mam trochę takich kolczyków, które zakładam na konkretne zajęcia. Zazwyczaj tego nie komentuję, ale... uczniowie i tak kojarzą fakty... Gdy rozmawiamy o baroku, nagle widzę błysk w oczach któregoś ucznia: "A to stąd dzisiaj kolczyki!" Czy to ma jakieś znaczenie? Nie wiem. Ale czasem zaczepiają mnie na korytarzu uczniowie starszych klas z komentarzem: "O! Klasa pierwsza ma dziś oświecenie? Poznałem po kolczykach...". Czyli coś tam jednak zapamiętali, skojarzyli. A młodsi uczniowie (szczególnie dziewczynki z podstawówki, których nie uczę, a spotykam w czasie dyżurów) przychodzą czasem zobaczyć, jakie dziś mam kolczyki (ot, jestem taką nietypową panią ze śmiesznymi kolczykami). Dorośli reagują różnie* (słyszę czasem komentarze, że nauczycielowi nie wypada takich rzeczy zakładać), ale... jakoś się tym nie przejmuję. 
Taka drobnostka jak kolczyki (ale mam też kilka "tematycznych" koszulek) może stać się elementem edukacyjnym zajęć. Korzystacie z podobnych gadżetów?

(nie)przeciętna polonistka
Ala

P.S. Część dorosłych moje kolczykowe fanaberie cieszą - nie mają problemów, żeby znaleźć dla mnie prezent ;)

2 komentarze:

  1. O, taki pomysł z kolczykami jest mi bardzo bliski, podziwiam :) Mnie zdarza się założyć dużą, grzechoczącą bransoletkę, kiedy zamierzam gestykulować na lekcji, np. tłumacząc jakąś wertykalną metaforę ;)
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie podejście do uczenia :) Choć bransoletki bym nie zniosła - nawet zegarki mi przeszkadzają... Pozdrawiam ciepło!

      Usuń