Zupełnie nie rozumiem fenomenu Minecrafta. Być może dlatego, że gry komputerowe nigdy nie były mi zbyt bliskie... Ale skoro to przestrzeń ważna dla moich uczniów, o dużym potencjale edukacyjnym, to pomyślałam, że może jednak spróbuję się nauczyć...
Synowie moich przyjaciół - dziesięcioletni Tymek i ośmioletni Radek grę znają dobrze, więc pomyślałam, że do nich zwrócę się o pomoc... Na prośbę, by mnie nauczyli, Radek sceptycznie zapytał: "a nie możesz obejrzeć filmów na YouTube?". Tymek natomiast opracował plan. Uprzedziłam go oczywiście, że nic nie umiem i nigdy nie grałam. W środę odbyły się dwie lekcje - pierwsza i ostatnia. Stworzyliśmy świat: "UCZYMY CIOCIĘ ALĘ GRAĆ". Niestety, okazało się, że jestem totalnym noobem i zasadniczo nic nie ogarniam. Po kilku moich nieudanych próbach wpłynięcia na jakieś wieże i strzelania z łuku do smoka, Tymek stwierdził, że... powinnam zacząć oglądać filmiki na YouTube i to jedyna dla mnie szansa (czyżby triumf edukacji zdalnej? A może zmiana pokoleniowa... ja wolę tradycyjnego nauczyciela, a Młodzi filmki? hmm...)
Od środy się zastanawiam, jak często moi uczniowie (ale nie tylko moi, uczniowie w ogóle) czują się w szkole tak, jak ja na lekcji Minecrafta. Tymek naprawdę się starał, tłumaczył, pokazywał, co robi (a wcześniej sprawę przemyślał i zaplanował). A ja nic nie rozumiałam. Dlaczego? Bo używał zupełnie nieznanego i niezrozumiałego dla mnie języka. Pokazywał, co trzeba zrobić, ale nie wiedziałam jak (nie znałam całkowitych podstaw). Tymek w dobrych intencjach próbował pytać Radka, "jak jej to wytłumaczyć". Ale dla Radka sprawa była tak samo oczywista, jak dla Tymka. I bardzo się dziwili, że ja nie rozumiem.
Jako nauczyciel staram się, by wprowadzając uczniów w nowy dla nich świat, mówić zrozumiałym językiem, stopniować trudność (zabicie smoka na pierwszej lekcji jest trudne), ale mam świadomość, że nie zawsze mi się to udaje, że nie zawsze orientuję się, że to, co dla mnie oczywiste, dla Młodych niekoniecznie takie jest, że nie zawsze umiem wytłumaczyć tak, by zrozumieli...
I tak sobie jeszcze myślę, że uczniowie mają trudniej niż ja z Minecraftem... bo poznają równoległe kilka różnych światów, o których im opowiadamy (my nauczyciele, my dorośli) różnymi (często dla nich obcymi) językami...
Nieco refleksyjny noob
Ala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz