niedziela, 28 listopada 2021

Co to była za gra!

Zakończyliśmy właśnie z maturzystami grę. Można powiedzieć wielką grę: ponad dwa miesiące rozgrywki na wszystkich 66 jednostkach lekcyjnych, 14 misji, 44 punktowane zadania, za które można było zdobyć prawie 300 punktów. W ten sposób wyglądało u nas omawianie międzywojnie. 

Gra rozpoczęła się 21 września. Wtedy też wszyscy maturzyści dostali bilety rozpoczynające grę. Okazało się, że znaleźli się w roku 1918 i dostali szansę przyjazdu z Charkowa do Warszawy. Jako przybysze z prowincji musieli odnaleźć się w stolicy - dzięki pomocy guwernantki brali udział w kolejnych misjach, wykonywali zadania i dzięki temu mogli awansować na towarzyskiej drabinie stolicy (musieli znaleźć stancję, dostać się na studia, zacząć bywać w Ziemiańskiej, zostać gościem Skamandrytów). Stolica zaś żyła przygotowaniami do balu u Wielosławskich, który przypadkiem odbywać miał się w dniu sprawdzianu z międzywojnia. Osoby zaproszone na bal u Pani Wielosławskiej miały tego sprawdzianu nie pisać (wiadomo przygotowania do takiego balu zobowiązują!).  

Każda z misji, przed jakimi stanąć mieli uczniowie, dotyczyła jednego zagadnienia omawianego na lekcji. W ramach misji uczniowie rozwiązywali zadania obowiązkowe  (poza kilkoma wyjątkami robiliśmy je na lekcjach), dodatkowe (w każdej misji jedno zadanie dodatkowe, przeznaczone na pracę w domu) oraz bonusowe (zadania bez punktów, ale pozwalające zdobyć różne przywileje np. bilet na tramwaj - wydłużenie terminu oddania zadania, zaproszenie do kabaretu - poprawienie jednego nieaktywnego już zadania czy tomik poezji - punkty dla innego gracza). 

Autor: Michał Gajdzik
Kluczowe było dla mnie stworzenie różnorodnych zadań, by gra nie była nudna, ale też by wykazać mogli się uczniowie posiadający różne talenty. Powstały więc mowy obrończe dla Józefa K., wywiady z bohaterkami "Granicy", uczniowie mogli napisać inspirowany Tuwimem wiersz "Jak Bolesław Leśmian napisałby wiersz Szła dzieweczka do laseczka", ale też memy z cytatami z "Ferdydurke", graficzne interpretacje opowiadań Schulza czy plakaty dotyczące postaci Tadeusza Peipera. 

Autorka: Marta Rosenbaum
Część zadań, jakie uczniowie wykonywali w ramach misji, była dodatkowo oceniania szkolnymi ocenami - było to oczywiście wiadome od początku. Na koniec gry wszyscy otrzymali oceny zgodne z pozycją w towarzystwie, jaką udało im się zdobyć. Ku mojemu ogromnemu zadowoleniu, 10 osób (z 28 biorących udział w rozgrywce) otrzymało zaproszenia na bal - czyli zwolnienie ze sprawdzianu z oceną celującą. Jest to dla mnie dowodem zaangażowania w cały cykl lekcji i rzetelnej pracy, czasem walki do samego końca - bo brakowało kilku punktów do otrzymania zaproszenia.
 
Całość gry osadzona była na platformie genial.ly
(link otrzymali uczniowie w kodzie qr na bilecie), co pozwoliło mi na bieżąco uzupełniać zadania, aktywować (a potem dezaktywować) kolejne misje. Uczniowie mają też stale dostęp do wszystkich zagadnień, co (mam nadzieję) pomoże powtórzyć materiał jeszcze przed maturą. Grafika poszczególnych misji była w jakimś stopniu dostosowana do jej tematyki, co też dostrzegli i docenili uczniowie. Korzystaliśmy również z aplikacji nearpod (głównie z szybkich aktywności), tricider, quizizz i kahoot. Szczęśliwie tylko ostatni tydzień naszej gry odbywał się zdalnie, więc inne programy były używane raczej w ramach zadań dodatkowych.
Co na to uczniowie? Zdecydowana większość (oczywiście, że nie wszyscy) się zaangażowała, 1/3 zdobyła zaproszenia na bal. Wydaje mi się, że to bardzo dobry wynik. Sami poproszeni o ocenienie gry zrobili to tak:
W wypowiedziach otwartych kilkoro uczniów wskazało jeszcze, że gra była świetna, ale... za długa. I to też trochę moje odczucie. Bardzo chciałam zgamifikować całą epokę i cieszę się, że się udało. Wymagało to jednak naprawdę sporo pracy. Dodatkowo, klasa jest dosyć liczna (28 osób) i ocenianie punktowe takiej liczby prac jest wymagające. Zwłaszcza, że to grupa rozszerzająca język polski, mają więc 9 godzin w tygodniu, co jeszcze wzmacnia intensywność. Czy będę jeszcze grać z uczniami? Na pewno! Chociaż bowiem wymaga to trudu, to wiem, że warto. Dla zaangażowania uczniów, ale też ze względu na wielość kompetencji, jakie rozwijają. I jeszcze... naprawdę z dumą obserwuję, jak bardzo kreatywnie podchodzą do zadań, gdy tylko im na to pozwolimy. 



(nie)przeciętna guwernantka
Ala

1 komentarz: