Gdy przygotowuję się do omawiania jakiejś lektury (szczególnie pierwszy raz) długo "chodzę z nią w głowie", przy różnych okazjach zastanawiając się, w jaki sposób ma ona zagościć na moich lekcjach. W tym roku pierwszy raz miałam z Młodymi omawiać "Oskara i panią Różę", więc i o niej sporo rozmyślałam. I tak gdy pewnego razu wracałam autobusem do domu, nagle przyszła mi do głowy myśl, która była jak błysk. Mam przecież koleżankę, która jest koordynatorką wolontariatu w hospicjum. Może mogłaby u nas się pojawić? Od myśli do próby zorganizowania spotkania nie minął nawet jeden przystanek. Napisałam do Basi Chyłki (spójrzcie jak cudowne projekty realizuje: TUTAJ) z pomysłem, a ona, niewiele się zastanawiając, zgodziła się na spotkanie online. Zanim wysiadłam z autobusu miałyśmy już nawet ustalony termin.
Pomyślałam sobie, że spotkanie z polską Panią Różą będzie kończyło nasze omawianie lektury (oczywiście poinformowałam rodziców uczniów o tym, że będziemy mieli gościa, prosząc ich o dyskrecję, by uczniowie mieli niespodziankę). Basia połączyła się z nami ze swojej pracy - czyli z opolskiego hospicjum. Nie tylko opowiedziała nam o pracy wolontariusza i życiu w hospicjum, ale też... zabrała nas na oddział. Uczniowie mogli spotkać się z personelem i pacjentami, mogli też zaobserwować (a wiem, że było to przez nich zauważone) delikatność i dyskrecję, z jaką Basia traktowała podopiecznych (pytając np. o zgodę na spotkanie z uczniami). Zobaczyliśmy też krótki reportaż zrealizowany w Betanii, opowiadający o tym, czym tak naprawdę jest hospicjum (polecam, jest dostępny TUTAJ). Po spotkaniu mieliśmy jeszcze czas na refleksję, zastanowienie i podsumowanie spotkania, zastanowienie się, co w pracy wolontariusza jest trudne, a co przynosić może radość.
Ale okazało się, że to jeszcze nie koniec... Basia poprosiła moich uczniów, by... zrobili (własnoręcznie) kartki dla pacjentów. A uczniowie? Ochoczo się na to zgodzili. Na kolejnej lekcji mieliśmy więc specjalne zadanie.
Mógłby ktoś pomyśleć, że niezbyt łączy się ono z językiem polskim i powinnam zlecić je szkolnej plastyczce... Ja jednak zaryzykowałam "zmarnowanie" lekcji. Uczniowie, którzy tak ochoczo przecież przyjęli propozycję Basi, teraz stanęli przed dylematem... Co powinno się na takiej kartce znaleźć? Co powinni napisać? Wielu zrozumiało, że zwyczajowa formułka, jakiej zawsze używają podczas składania życzeń ("zdrowia, szczęścia, pomyślności") tutaj nie ma zastosowania. Nagle okazało się, że zadanie wcale nie jest łatwe. Że muszą przemyśleć zarówno wygląd kartki, jak i treść, jaką w niej zawrą. Wszystko to było wspaniałym dopełnieniem lektury. Kartki wysłaliśmy do Betanii, mając nadzieję, że wywołają na twarzach pacjentów uśmiech...
"Oskar i pani Róża" to lektura, która prowokuje do trudnych pytań i rozmów. Taka, która wskazuje, że warto rozmawiać o rzeczach najważniejszych - także z dziećmi. Spotkanie z "polską panią Różą" było częścią tej właśnie rozmowy. Myślę, że ważną i potrzebną. Również dlatego, że opieka paliatywna wciąż jest w wielu środowiskach tematem tabu, obrosłym wieloma stereotypami.
Ala
P.S. A to że znam Basię, którą mogłam zaprosić na lekcję poczytuję sobie jako ogromny przywilej. To cudowne moce współpracy, o których czasem i tu piszę. BASIU - raz jeszcze DZIĘKUJĘ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz